Kazanie wygłoszone przez ks. doktora Bogusława Mielca na Mszy św. jubileuszowej 25-lecia kapłaństwa ojca profesora Zdzisława Józefa Kijasa (Kraków, parafia Chrystusa Odkupiciela Człowieka – Redemptor Hominis, 15 maja 2011 r.)

1. Pan Jezus dobrym pasterzem

Jest taki zwyczaj w Kościele, że niektóre niedziele biorą swoją nazwę od ważnego słowa z czytanej wtedy Ewangelii. Jakby Kościół chciał nam powiedzieć: Uwaga, nadstawcie pilnie uszu na to, co chce wam powiedzieć Bóg o sobie samym i o Was, ludziach. Dziś jest właśnie taka niedziela, zwana niedzielą „dobrego pasterza”. Pan Jezus jest dobrym pasterzem. Co mówi ta metafora nam, którzy nie jesteśmy już ludźmi z gór, pól i lasów i nie mamy własnego doświadczenia bycia pasterzem? Musimy dotrzeć do znaczenia tego słowa, aby nie popełnić błędu pewnej poczciwej i dobrodusznej góralki. Akurat handlowała ona na zakopiańskich Krupówkach, gdy przed laty ogłoszono, że W. Szymborska dostała nagrodę Nobla. Poetka była akurat Zakopanem i tłumy dziennikarzy biegały po mieście, aby zrobić z nią wywiad. Zamieszanie wzbudziło ciekawość wspomnianej góralki i dopytywała się, co to się stało. Szymborska Nobla dostała – ktoś jej odpowiedział. Nobla dostała – zatroskała się kobiecina. I wypaliła: na Nobla to najlepsze jest świstacze sadło. Trzeba trzy razy posmarować i przejdzie…

No cóż, my może lepiej wiemy, co znaczy bycie pasterzem. Jednak Jezus swoim zwyczajem przekracza zwykłe znaczenie słów, które o Nim opowiadają. Dlatego jeszcze raz wsłuchajmy się w usłyszane dziś Słowo Boże, bo nic nie tłumaczy lepiej Pisma Świętego niż ono samo. W Ewangelii Jezus kreśli swój autoportret: nie jest obcy, przychodzi do swoich. On ich zna nie jak ktoś, kto chce swoją wiedzę wykorzystać przeciwko nam, jak obawiał się chociażby fr. ateista J.P Sartre. Nie, Bóg przez Jezusa jest tak blisko nas, abyśmy pełne życie. A zatem tu i teraz, ale przede wszystkim na wieczność. Dlatego był krzyż –wyjaśnia Izraelitom Piotr w dzień Zesłania ducha Św. Po latach ten sam Piotr napisze jeszcze mocniej. Jezus jest Zbawcą, w którym nie ma podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. Jaki był wtedy, gdy chodził po ziemi, taki jest i teraz. Nie zmusza, ale zawsze chce, abyśmy miłością odpowiedzieli na jego miłość. I to nazywa się nawróceniem. Zaczyna się ono od chrztu, a potem dzięki Duchowi Św. jest życiem z wiary. Psalmista opisuje je poetyckim, pięknym językiem. Warto ten psalm 23 czytać sobie w chwilach, gdy przechodzimy przez „ciemną dolinę” życia. Taki jest Jezus, który objawia sobą prawdę o Trójcy Św. za pomocą metafory „dobrego pasterza”. Ale taki powinien być każdy człowiek.

            2. Każdy powinien być pasterzem życia

Ciekawe, że niem. filozof M. Heidegger w swoim „Liście o humanizmie”, pisze, że człowiek jest sobą, gdy jest „pasterzem bycia”. Czyli troszczy się przede wszystkim o innych. To znaczy  „wychodzi“ z samego siebie aby być dla bliźniego. Filozof pisze dalej, że żyjemy nieautentycznie, gdy zamiast pasterzami, chcemy być „panami”, chcemy dominować, zagarniać dla siebie, manipulować i podporządkowywać sobie innych. W filozofia pokazuje, że ludzkie myślenie może dotrzeć do prawdy o życiu, którą Ewangelia potwierdza, ale i koryguje. Każdy ma być pasterzem na wzór Jezusa.

3. A w sobie właściwy sposób - ksiądz

Z woli Jezusa ma nim być szczególnie ksiądz. Nie pomoże mu w tym żadne „świstacze sadło”, ale tylko naśladowanie Jezusa, „dobrego pasterza”. On pokazuje sobą, że można być dla ludzi tylko wtedy, jeśli najpierw jestem dla Boga. Jest to tak konieczne, że aż Pan Jezus używa niesamowicie mocnych słów, aby określić ludzi, w tym także kapłanów, którzy by chcieli inaczej. Najemnik, złodziej, rozbójnik –oto te słowa. 22 lat temu i ja na swoich prymicjach usłyszałem od swego proboszcza jego własną wersję tych słów. Pamiętaj młody kapłanie: albo będziesz świadkiem albo będziesz zdrajca. Trzeciej możliwości Pismo Św. nie przewiduje. Pamiętam je do dziś. A nawet wraz upływem czasu pamiętam je coraz bardziej. Bo „proboszcz prawdę Ci powie”. I jak tu nie słuchać proboszczów?

4. Doctrina sine vita arrogantem facit

Na dzisiejszą niedzielę Wasz proboszcz zaprosił o. prof. Z. Kijasa, który w tym roku świętuje jubileusz 25 lat kapłaństwa w zakonie św. Franciszka. A proboszcz, jak wiadomo ma łaskę stanu, i jak już coś wymyśli, to trzeba w tym szukać głębszego sensu. Świętujemy zatem srebrny jubileusz konkretnego księdza. Ale co to znaczy? Poeta, śp. Ks. J. Twardowski tak komentował swoje kapłańskie jubileusze: Tak właściwie to istnieje tylko jeden kapłan – Jezus Chrystus. Jego kapłaństwo nie jest ani srebrne ani złote, tylko wieczne. Natomiast my, słabi ludzie, jesteśmy jak te stare rondle i dlatego lubimy się wysrebrzać i wyzłacać [1]. Płynie z tego dla mnie jeden wniosek: nie mogę wygłosić panegiryku na cześć dzisiejszego jubilata. Zresztą takie panegiryki głosi się zwykle dopiero na pogrzebie księdza, kiedy wiadomo, że już nie wstanie i nie zaprotestuje. A o. Zdzisław ma się dobrze – jak widać. I jest takim kapłanem, który wziął sobie głęboko do serca słowa Mistrza: Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich (Mk 9, 35). Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać (Łk 17, 10). Pomimo tzw. kariery naukowej pozostał normalny do tego stopnia, że promieniuje i ojcostwem i braterstwem. Skąd to wiem? Nie tylko z własnego doświadczenia, ale z instynktu ludzi, którzy do niego ciągną i to z różnych stron. Sam bywam tego „ofiarą”, gdy czasem odprawiam Msze św. w krakowskiej bazylice franciszkanów. Zdarza się, że w zakrystii jeden z ojców mówi: dziś będzie trochę dłużej, bo o. Zdzisław przysłał swoją egzortę dla Róży Różańcowej z Filharmonii Krakowskiej. A ja wtedy sobie myślę: Jezus Maria, kiedy ona ma na to wszystko czas: żeby pamiętać, napisać? Przecież widziałem niedawno jego następną książkę, które wydaje z szybkością kulomiotu. I nie ma tam banalnych myśli, o czym za chwilę.

Jako pasterz O. profesor jest „Zdzisiem-wędrowniczkiem”. Gdybym wymienił miejsca, w których był dłużej, byłby z tego niezły rozkład jazdy pociągów i samolotów. Gdybym zaś chciał wymienić wszystkie miejsca, gdzie był tylko na chwilę, powstałby taki rozkład jazdy, jaki mieliśmy niedawno na polskiej kolei. Bo dzięki swej osobowości, znajomości wielu języków, a przede wszystkim dlatego, że ma w nich coś do powiedzenia, jest pasterzem międzynarodowym. Łączy w ten sposób swoje ludzkie walory z łaską, jaką otrzymuje od Boga. A że otrzymuje, widać to po jego franciszkańskim duchu. Św. Franciszek pisał: I gdy Pan zlecił mi troskę o braci, nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej[2]. I o. Zdzisław to próbuje. Np. w jego książkach jest mało cytatów innych autorów, ale za to znakomicie wykorzystanych jako inspiracja dla własnego myślenia o wierze. A to potrafi tylko ktoś, kto sam wierzy i dlatego zadaje konkretne pytania, czyli myśli. Wiedział o tym Książę teologów, czyli św. Tomasz z Akwinu, gdy pisał: Jeśli nauczyciel odpowiada na pytanie tylko cytatami, to słuchacz…nie otrzymuje niczego[3]. A w książkach o. prof. słuchacz dostaje konkret, który bazuje na osobistym doświadczeniu autora. Który np. mówi, że aby poznać Boga trzeba mu wierzyć jak przyjacielowi. Trzeba więc podwójnego ruchu. Najpierw jakby wycofać się z życia, z codziennych trosk i zajęć, aby znaleźć w Bogu taki punkt widzenia, z którego najlepiej będzie patrzeć na świat i najlepiej słuchać głosów, jakie z niego dobiegają[4]. Czyli najpierw być z Bogiem, żeby potem być dla ludzi. I to jest teologia, o która chodzi w kapłaństwie powszechnym i służebnym.

Nie przedstawiam CV o. Zdzisława, gdyż nie jest on bezrobotny i nie musi troszczyć się o swój PR. Wręcz przeciwnie. Jak kiedyś mieliśmy „polskiego hydraulika w Paryżu”, tak teraz mamy swojego człowieka w Rzymie. Tam odwalił on potężną robotę przy procesie beatyfikacyjnym JPII. To także dzięki jego pracy, możemy się cieszyć tym, co się stało w Rzymie 1 maja br.

O. Profesorze! Skoro teraz pracujesz w kongregacji ds. Kanonizacji, życzymy, abyś przesiąkał coraz bardziej tym zapachem świętości, który bije od ludzi, którymi tam się zajmujesz. Bo przecież mniej ważne jest to, co z tobą jeszcze będzie w przyszłości: czy wrócisz i w jakim charakterze do Polski, czy zostaniesz w Stolicy Apostolskiej? Ważne jest to jak, Ci się uda Twoja osobista świętość, czyli przyjaźń z Bogiem. I o to się modlimy dla Ciebie za przyczyną błog. JPII. 

ks. dr Bogusław Mielec



[1]              J. Życiński, Poezja dyskretnego znikania, TP 5(2006), s. 16

[2]              Testament św. Franciszka , 14-15, cyt. za: S. Mazgaj, Ewangelia w życiu św. Franciszka, w:Duchowość św. Franciszka,red. S.M. Napiórkowski, W. Koc,  Niepokalanów 2001,  s.181

[3]              Quaestiones quodlibetales, III, 9, 3, cyt. za:A. Zimmermann, Czytanie Tomasza, Warszawa 2011, s. 21

[4]              Z. Kijas,Wprowadzenie do myślenia teologicznego, Kraków 2005